Słodko-gorzkie słońce

Wyczekiwane przez cały rok i nierozerwalnie związane z dobrymi wakacjami dla zdecydowanej większości z nas. Poprawia nastój, relaksuje. Z drugiej strony zewsząd spływają informacje o jego szkodliwości. Czy da się znaleźć złotą receptę, aby korzystać ze słońca bezpiecznie?

To czy, i w jakim zakresie, możemy bezpiecznie korzystać ze słońca zależy od wielu czynników, począwszy od naszego fototypu skóry po ewentualne dolegliwości skórne i ogólne – zdrowotne. Z pewnością najlepszą receptą, w przypadku zdrowych osób o bezproblemowej skórze, jest umiar oraz stosowanie odpowiednich kosmetyków ograniczających promieniowanie – mówi Renata Halik-Kajdy, lekarz dermatolog, pracująca w Zespole Lecznictwa Otwartego.
Warto pamiętać, że opalenizna to nie dekoracja, a mechanizm obronny skóry przed promieniowaniem i poparzeniem słonecznym.

Promieniowanie UVA i UVB
Te określenia najczęściej znajdujemy na kosmetykach do opalania. Czym jednak są promienie UVA i UVB i jaką rolę odgrywają w opalaniu? W świetle słonecznym wyróżniamy kilka rodzajów promieniowania, te które mają wpływ na naszą skórę to właśnie promienie UVA oraz UVB. Promieniowanie UVA jest obecne przez cały rok, nawet w pochmurne dni, i stanowi 95 proc. promieniowania ultrafioletowego, które dociera do powierzchni ziemi. Promienie te przenikają przez chmury, szkło i naskórek. W przeciwieństwie do promieni UVB, promienie UVA nie wywołują bolesności skóry, nie pozostają jednak dla niej obojętne.
Jeszcze w latach 80. promieniowanie UVA uznawano za całkowicie bezpieczne dla skóry. Stąd też wywodził się mit o pełnym bezpieczeństwie solariów, które emitują głównie to światło. Od dawna wiadomo jednak, że promieniowanie UVA, które w przeciwieństwie do UVB wnika w skórę bardzo głęboko również, w niewłaściwych dawkach, może być szkodliwe i powodować fotostarzenie skóry, nietolerancję na słońce, zaburzenia pigmentacji, a nawet nowotwory skóry – wylicza dermatolog Renata Halik-Kajdy.
Z drugiej strony promieniowanie UVA – w odpowiednich, kontrolowanych medycznie dawkach – ma właściwości lecznicze.
Dermatolodzy używają promieniowania UVA do leczenia różnych dolegliwości skórnych jak łuszczyca, czy atopowe zapalenie skóry. W przeciwieństwie jednak do opalania na słońcu, lub w solarium, jest to naświetlanie nadzorowane, specjalistycznymi lampami podlegającymi regularnym wymianom i kontrolom, a przede wszystkim dawka promieniowania jest dobierana indywidualnie do konkretnego schorzenia – informuje dermatolog.
Promienie UVB, w przeciwieństwie do UVA, są zatrzymywane przez chmury i szkło, wnikają jednak w naskórek. Są to wysokoenergetyczne promienie, które odpowiadają nie tylko za opalanie się, ale także za oparzenia słoneczne oraz za reakcje alergiczne, a nawet nowotwory skóry. Dlatego, jak podkreślają specjaliści, ważne jest, aby chronić skórę zarówno przed promieniowaniem UVA, jak i UVB.
Często jednak słyszymy, że filtry blokują syntezę witaminy D3, która wytwarza się w naszym organizmie właśnie dzięki promieniowaniu słonecznemu i wymaga ekspozycji na słońce, a jest odpowiedzialna za zdrowie kości, zębów, układu krążenia, a nawet zmniejsza ryzyko powstawania nowotworów.
Co do filtrów i ich wpływu na syntezę witaminy D3 wyniki badań są niejednoznaczne. Ostatnio jednak coraz więcej specjalistów podnosi, że stosowanie filtrów nie ma wpływu na tworzenie się tej witaminy. Nawet jeśli taka blokada występuje trzeba pamiętać, że witamina D3 powstaje pod wpływem słońca bardzo szybko. Nie potrzeba nam długiego, np. całodziennego promieniowania, aby się wytworzyła. Wystarczy 15 do 20 minut dziennie, nawet trzy – cztery razy w tygodniu, choćby w postaci spaceru z odsłoniętymi przedudziami, przedramionami i twarzą, aby witamina D3 wytworzyła się w wystarczającej ilości – podkreśla dermatolog Renata Halik-Kajdy.

 

Ochrona UV a fototyp skóry i filtry
Najskuteczniejszą metodą ochrony przed promieniowaniem jest oczywiście stosowanie kosmetyków z filtrami UVA i UVB. Ich moc powinniśmy dopasować do naszego fototypu skóry. W Polsce najczęściej spotykamy fototyp skóry 2 oraz 3 i w ich przypadku rekomenduje się (jeśli nie mamy żadnych problemów ze skórą, w tym uczulenia na słońce) stosowanie filtrów w przedziale 15-30 SPF. Filtry jednak to nie wszystko, z pewnością bardziej na poparzenia jesteśmy podatni podczas pierwszych kontaktów ze słońcem, szczególnie kiedy wybieramy się w egzotyczne miejsca np. zimną, gdy nasza skóra nie jest przygotowana do opalania, czy też latem w kraju, w czasie największej jego ekspozycji, tj. w godzinach 11-15. Wtedy wymagana jest wzmożona ostrożność i umiar.
Nie warto zmniejszać filtrów w miarę opalania. Lepiej opalać się wolniej, za to bezpieczniej. Taka opalenizna jest też o wiele trwalsza. Nasza skóra jest opalona – a nie „przypalona”. Kluczem do sukcesu jest też prawidłowa aplikacja kosmetyków z filtrami. Powinniśmy je nakładać pół godziny przed wyjściem na plażę i później podczas plażowania ponawiać aplikację co dwie – trzy godziny i przynajmniej co dwa wyjścia z wody, ponieważ woda wypłukuje filtry zawarte w kosmetykach do opalania w ok. 50 proc.  – zwraca uwagę dermatolog Renat Halik-Kajdy – Pamiętajmy też, że im jesteśmy młodsi, tym wrażliwsi na słońce, dlatego w ogóle nie opalamy dzieci do trzeciego roku życia, a powyżej trzeciego roku życia stosujemy filtry SPF 50, po to by nie dopuszczać do oparzeń słonecznych, które w tym wieku są bardzo niebezpieczne.

 

Plażowanie nie dla każdego…
Na kąpiele słoneczne, oprócz dzieci, powinny uważać kobiety w ciąży, osoby zażywające hormony, w tym kobiety stosujące tabletki antykoncepcyjne, ponieważ ryzykują m.in. pojawieniem się przebarwień – tzw. ostudy na twarzy.
Jest szereg chorób dyskwalifikujących opalanie, na przykład toczeń, zapalenia skórno-mięśniowe, niektóre choroby genetyczne (np. skóra pergaminowa). Bezwzględnym przeciwwskazaniem dla kąpieli słonecznych są wszelakie choroby nowotworowe, ponieważ światło, jako czynnik immunosupresyjny powoduje, że organizm po naświetleniu nie rozpoznaje zagrożeń, np. wirusów, bakterii, ale też uszkodzonych komórek, w tym tych o podłożu nowotworowym – przestrzega dermatolog.
Ta właściwość słońca powoduje też, że latem uspokajają (wyciszają) się często alergie skórne oraz łuszczyce. Ze słońca nie mogą też korzystać osoby z ostrym uczuleniem na słońce, które najczęściej objawia się swędzącą i dokuczliwą wysypką.
– Uczulenie słoneczne pojawia się w miejscach odsłoniętych na działanie promieniowania słonecznego, jak twarz, ramiona czy kark i ma niestety czasem tendencje do rozprzestrzeniania się poza miejsca nasłonecznienia. Część pacjentów reaguje wysypką tylko na wczesne kwietniowo-majowe  promieniowanie, po którym skóra się uodparnia i reszta sezonu przebiega w spokoju. Są jednak pacjenci, którzy z taką wysypką zmagają się przez cały okres wiosenno-letni i muszą przyjmować leki przeciwalergiczne. Ich obowiązuje rygorystyczna ochrona przeciwsłoneczna – mówi dermatolog Renata Halik-Kajdy.

 

Szybkie oparzenia – długofalowe konsekwencje
Nadużywanie słońca może nieść za sobą szereg, zarówno tych krótkoterminowych jak i długoterminowych dolegliwości. Do tych najczęstszych należą poparzenia słoneczne.
Poparzenie słoneczne to stan zapalny skóry. Poparzona skóra jest czerwona, boląca, swędząca, i wymaga terapii,  w tym ograniczenia ekspozycji na słońce. Problem sam w sobie na moment  nie jest groźny, natomiast jego skutki już tak, ponieważ każde oparzenie słoneczne zwiększa ryzyko zachorowania na czerniaka (złośliwy nowotwór skóry), szczególnie jeśli do oparzeń dochodzi u dzieci do 12. roku życia – zwraca uwagę dermatolog.
Zaczerwienioną, piekącą skórę, o ile nie towarzyszą jej inne dolegliwości, możemy leczyć sami za pomocą dostępnych w aptekach preparatów jak żele chłodzące, a później łagodzące i odbudowujące skórę (gdy zaczerwienienie ustąpi). Warto też zastosować metody domowe jak np. okłady z chłodnej wody. Kiedy skóra się łuszczy trzeba ja nawilżać, natłuszczać i w tym czasie unikać nasłonecznienia.
Porady lekarskiej trzeba bezwzględnie zasięgnąć, gdy poparzeniu słonecznemu towarzyszy gorączka, dreszcze czy też pęcherze na dużej powierzchni ciała – przestrzega dermatolog Renata Halik-Kajdy.
Nadużywanie słońca, które dostępne jest już nie tylko w ograniczonym okresie letnim ale przez cały rok, dzięki możliwym wyjazdom w ciepłe kraje bez względu na porę roku, czy też dostępności solariów skutkuje nie tylko coraz częściej obserwowanym uczuleniem na słońce, ale i różnymi innymi dolegliwościami, w tym nowotworem złośliwym skóry.
Najgroźniejszym skutkiem nadużywania słońca bez wątpienia jest wspomniany wcześniej czerniak, który występuje niestety u coraz młodszych pacjentów, a który powstaje m.in. na skutek poparzeń słonecznych, mających  swoje źródło w nadmiernej, często wieloletniej, ekspozycji na słońce. Ponadto obserwujemy wiele innych negatywnych skutków przedawkowywania kąpieli słonecznych jak łagodniejsze nowotwory skóry, pogrubienie skóry, głębokie zmarszczki, czy przebarwienia skórne – wylicza dermatolog.
Często pojawiają się również liczne dysfunkcje o charakterze kosmetycznym jak zniszczone, przesuszone włosy, czy łamliwe paznokcie.
– Osoby cierpiące na różne schorzenia dermatologiczne, na które nie mają wpływu, doskonale wiedzą, jak dokuczliwe i nieprzyjemne to choroby. Na jakość i skutki opalania mamy ogromny wpływ, dlatego skorzystajmy z tego. Tu świetnie sprawdza się maksyma, że lepiej zapobiegać niż leczyć – podsumowuje lekarz dermatolog Renat Halik-Kajdy.