Ja po antybiotyk…

… najlepiej ten trzydniowy. Tak, niestety, zaczyna się wiele wizyt u lekarzy POZ. Pacjenci często postrzegają antybiotyki i jako najszybsze i najefektywniejsze leki. Tymczasem często ich stosowanie nie jest uzasadnione, a przedawkowywanie antybiotyków niesie za sobą wiele konsekwencji – jak wyjałowienie organizmu, infekcje grzybicze czy antybiotykooporność.

O odpowiedzialnej antybiotykoterapii rozmawiamy z Pauliną Kramarczyk, lekarzem w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej, pracującą w ZLO.

 

Każdego roku w listopadzie obchodzimy Europejski Dzień Wiedzy o Antybiotykach. Jego celem jest podkreślenie znaczenia odpowiedzialnego stosowania antybiotyków, w tym przekonanie pacjentów do zaprzestania nieuzasadnionego ich przyjmowania, a także do stosowania się do zaleceń lekarskich. Czy nieodpowiedzialne przyjmowanie antybiotyków to problem, z którym faktycznie się Pani spotyka?

Niestety tak. Bardzo często do mojego gabinetu wpadają pacjenci z gotową diagnozą swojego stanu zdrowia i prośbą o przepisanie antybiotyku – najlepiej tego trzydniowego, jak mówią. Tymczasem antybiotykoterapia w znamienitej większości przypadków jest nieuzasadniona.

Dlaczego?

Trzeba pamiętać, że antybiotyki to leki, które działają jedynie na zakażenia bakteryjne, tymczasem większość pacjentów w okresie zimowym i wiosennym zapada na choroby wywołane przez wirusy – jak przeziębienie, zapalenie gardła lub migdałków, czy też grypę. Przyjmowanie antybiotyku na schorzenia wirusowe nie ma najmniejszego sensu, a dodatkowo jego częste stosowanie powoduje antybiotykooporność.

 Organizm uodparnia się na antybiotyki?

To raczej bakterie uczą się jak z kolejnymi antybiotykami sobie radzić. Mutują, wykształcając coraz to nowe, odporne na powszechnie stosowane antybiotyki, formy. W swojej praktyce obserwuję np. wzrastającą oporność na azytromycynę. Antybiotykooporność to problem, z którym boryka się współczesna medycyna. W mojej ocenie antybiotyki stosowane są zbyt często, bardzo często są również przyjmowane niewłaściwie.

Pacjentom ciężko odróżnić, czy dopadł ich wirus, czy bakteria…

To rola lekarza. Jeśli zachorowaliśmy i nasz stan zdrowia nie poprawia się, mimo np. stosowania w pierwszej fazie choroby domowych i dostępnych bez recepty leków, powinniśmy zgłosić się do lekarza, który zbada, postawi diagnozę i zaproponuje najlepsze leczenie.

 W aptekach dostępne są testy, które pozwalają odróżnić infekcję bakteryjną od wirusowej, nie są one jednak zbyt popularne, dlaczego?

Nie są zbyt popularne, bo ich cena jest dość wysoka. Takie testy mogą być pomocne dla pacjentów, którzy chcą sami się wyleczyć, jednak zawsze najlepsza jest wizyta u specjalisty. A specjalistom takie testy nie są potrzebne, ponieważ dysponujemy wieloma innymi możliwościami odróżnienia infekcji wirusowych od bakteryjnych, jak np. skala Centora, a przede wszystkim potrafimy, zdecydowanie lepiej od samych pacjentów, wytypować konkretne schorzenie. Trzeba też pamiętać, że samo wskazanie wirus/bakteria nie daje nam rozwiązania co do dalszego leczenia. Mamy np. szerokie spektrum bakterii, które mogą zaatakować nasz organizm i za każdym razem potrzebujemy innego leku.

 Co to jest skala Centora?

To kilkustopniowa skala, która po objawach zgłaszanych i obserwowanych u pacjenta pomaga lekarzowi ocenić – za pomocą punktów – prawdopodobieństwo, czy patogenami, które wywołały ostre zapalenie gardła są paciorkowce . Analizujemy m.in. czy u pacjenta występuje gorączka i jak wyglądają migdałki, czy występuje powiększenie węzłów chłonnych itp., ważne jest również w jakim wieku jest pacjent. W zależności od potwierdzonych punktów wychodzi nam, czy antybiotyk powinien zostać włączony, czy też nie. Antybiotyk stosujemy jeśli zgodnie ze skalą potwierdzimy cztery punkty lub więcej. I tak na przykład jeśli obserwujemy powiększone migdałki z nalotami, powiększone węzły chłonne podżuchwowe, do tego występuje gorączka, a z kolei nie wysypuje kaszel i mamy do czynienia z pacjentem młodym – to wtedy odpowiednio dobrany antybiotyk jest potrzebny, ponieważ objawy te sygnalizują zakażenie bakteryjne.

Jakie błędy najczęściej popełniają pacjenci przy przyjmowaniu antybiotyków?

Obok zbyt częstego ich stosowania najczęstsze błędy pacjentów to przerywanie antybiotykoterapii po 2-3 dniach, gdy tylko lepiej się poczują oraz samoleczenie za pomocą antybiotyków, które zostały w domu po poprzednim – zazwyczaj niedokończonym właśnie – leczeniu. Oba te zachowania są bardzo niekorzystne dla zdrowia. Zbyt szybkie odstawienie antybiotyku powoduje, że nie likwidujemy wszystkich bakterii w organizmie i takie niedoleczenie zazwyczaj kończy się ponowną chorobą, ponieważ bakterie od nowa się namnażają. Co więcej „niedobite” bakterie mają, o czym już wspomniałam, zdolność mutacji, w efekcie czego coraz trudniej o wyleczenie. Przyjmowanie przypadkowych antybiotyków jest również bardzo groźne, tylko lekarz jest w stanie dobrać odpowiedni specyfik po zbadaniu pacjenta. Samoleczenie w najlepszym razie może doprowadzić do wyjałowienia organizmu, a często do dużo poważniejszych i groźnych dla zdrowia konsekwencji. Nie wolno przyjmować antybiotyków na własną rękę. Nie bez przyczyny są to leki przepisywane na receptę.

 O czy jeszcze należy pamiętać przy przyjmowaniu antybiotyku?

Antybiotyku nie powinno się przyjmować na czczo. Należy pamiętać też o odpowiednich stałych odstępach pomiędzy kolejnymi dawkami. To bardzo istotne, ponieważ antybiotyk uwalnia się do organizmu przez określony czas i w tym czasie walczy z namnażającymi się bakteriami. Pacjenci często zapominają o jakiejś dawce i postanawiają przyjąć jako kolejną podwójną, co nie jest dobrym rozwiązaniem. W większości przypadków zapomnianą dawkę należy przyjąć jak najszybciej to możliwe, a następnie kolejną – planową, aby nie przerywać bakteriobójczego działania leku. Sposób przyjmowania antybiotyku określa lekarz. Jeśli zapomnieliśmy o jakiejś dawce, spójrzmy na ulotkę informacyjną. Producenci leków zawsze informują w nich, co w takim przypadku należy zrobić. Z ulotką należy się również zapoznać, aby wiedzieć np. w jakiej temperaturze przechowywać lek – część z nich wymaga temperatury pokojowej, a inne, najczęściej te w formie zawiesiny, przechowywania w lodówce. Na ulotce znajdziemy też informację czym możemy popić nasz lek. Niektóre płyny – np. mleko lub soki, mogą znacząco osłabić jego działanie. Leki należy zawsze przyjmować i przechowywać tak jak zaleca lekarz i producent.

A probiotyki?

Na szczęście w ostatnich latach świadomość pacjentów co do konieczności uzupełniania naturalnej flory bakteryjnej podczas przyjmowania antybiotyku  znacząco wzrosła. W okresie zachorowania i antybiotykoterapii powinniśmy spożywać jak najwięcej produktów zawierających żywe kultury bakterii jak jogurty naturalne, kefiry czy maślanki, a także kiszone warzywa. Jeśli spożywamy ich naprawdę sporo każdego dnia leczenia, jak i po nim, możemy zrezygnować z probiotyku, jeśli jednak nie przepadamy za fermentowanymi produktami mlecznymi – probiotyki włączyć trzeba koniecznie. Większość z nich powinno się przyjmować w odstępie czasowym od antybiotyków, aby nie zakłócać ich działania. Trzeba też pamiętać, że probiotyki najlepiej jest przyjmować jeszcze przez kilka dni po zakończonym leczeniu antybiotykiem.

Probiotyki możemy zaliczyć do grupy suplementów diety, podobnie jak np. witaminy. Czy suplementacja, czyli dodatkowe wspieranie organizmu, w okresie zwiększonej zachorowalności faktycznie jest konieczna?

Suplementy diety to dobre środki dla pacjentów, którzy cierpią na niedobory witamin i nie uzupełniają ich w formie zróżnicowanej i bogatej, szczególnie w warzywa i owoce, diecie. W okresie jesienno-zimowym warto uzupełniać np. poziom witaminy D, ponieważ większa część społeczeństwa cierpi na jej niedobory, a najlepiej wcześniej wykonać badanie krwi w którym oznaczymy jej poziom. Niestety coraz dłużej pracujemy, zazwyczaj w zamkniętych pomieszczeniach, a nawet kiedy mamy okazję zaczerpnąć słońca, stosujemy w – uzasadnionej zresztą – trosce o zdrowie skóry, wysokie filtry ochronne, które blokują syntezę witamy D w naszym organizmie. Tę witaminę trudno też pozyskać w należytej ilości w formie pożywienia. Witamina C, podobnie jak witamina D, wzmacnia odporność i uszczelnia naczynia krwionośne utrudniając wirusom i bakteriom przedostanie się do organizmu. W przypadku tej witaminy warto jednak sięgnąć po naturalne składniki, ponieważ stosunkowo łatwo uzupełnić jej poziom.

 

NATURALNE WITAMINY – I NIE TYLKO – NA ZIMĘ

Odporność zimą warto wspomagać naturalnymi  środkami, które pomogą nam dostarczyć organizmowi niezbędnej w tym okresie witaminy C   oraz kultur bakterii. Warto też wiedzieć, że naturalna witamina C może mieć nawet dziesięciokrotnie większą moc niż popularna witamina syntetyczna.

Zimą warto sięgnąć m.in. po:

•            owoce (m.in. kiwi, grapefruit, pomarańcze, mandarynki, cytryny);

•            warzywa (np. brokuły, brukselkę, paprykę, natkę pietruszki, jarmuż) w tym warzywa kiszone (zawierające obok dużych dawek witaminy C również kultury bakterii);

•            soki z: dzikiej róży, czarnej porzeczki, owoców czarnego bzu;

•            produkty fermentowane – kefiry, jogurty, maślankę itp.(kultury bakterii);

•            rozgrzewające przyprawy i zioła: przyprawy azjatyckie, kolendrę, cynamon, pieprz cayenne, imbir, kurkumę.